Tak jak w tytule, ostatnio z każdej strony atakowały nas pięknie pachnące, okrągłe, puszyste, mięciutkie pączki z nadzieniem jakim tylko się zamarzy :) (chociaż w mieście, gdzie studiuję, w Tłusty Czwartek spotkałam się tylko z nadzieniem malinowym, wieloowocowym, budyniowym i adwokatowym). Pączki z nadzieniem adwokatowym to mój absolutny faworyt :) Chodząc w zeszły czwartek po cukierniach/marketach szukałyśmy z koleżanką gniazdek (nie znalazłyśmy nigdzie :( ). Zmotywowana brakiem gniazdek w sklepach, postanowiłam zrobić własne :D Jak wiadomo, pączki te są robione z ciasta parzonego, z którego piecze się również karpatkę (ta z kolei nigdy nie urośnie mi jak trzeba..) No więc do rzeczy :) Z powodu tego, iż dużo czasu muszę poświęcać na naukę wstawiam dzisiaj zdjęcie gotowych pączków bez poszczególnych etapów ich produkcji :D
A teraz przepis :) :
Składniki:
Ciasto:
- 400g mąki pszennej
- 9 jajek
- 200g margaryny
- 0,5l wody
- szczypta soli
- kieliszek (50ml) spirytusu
- olej do głębokiego smażenia
- papier do pieczenia
Lukier:
Tak naprawdę podczas robienia lukru nie brałam pod uwagę proporcji, dodawałam składniki na oko. Przygotowałam sobie cukier puder i gorącą wodę w szklance i mieszałam, aż lukier uzyskał pożądaną przeze mnie konsystencję :) (ta jest zależna z kolei od upodobań).
Wykonanie:
Do rondelka wlewamy odmierzoną wodę i masło, mieszamy aż masło całkowicie się rozpuści. Mąkę mieszamy ze szczyptą soli. Gdy zawartość rondelka zacznie wrzeć, wsypujemy za jednym razem mieszaninę mąki z solą i mieszamy energicznie, aż powstanie zbite, jednolite ciasto. Tak przygotowane ciasto odstawiamy do wystudzenia. Wystudzone ciasto miksujemy z 9 jajkami i kieliszkiem spirytusu (z początku może być ciężko, ale nie zrażajcie się, z każdym kolejnym dodanym jajkiem będzie lepiej ;) ). Papier do pieczenia tniemy na kwadraty, smarujemy je olejem i na tak przygotowany papier wyciskamy z rękawa oponki. Na dobrze rozgrzany olej kładziemy gniazdka papierem do góry (który po chwili zdejmujemy). Smażymy do momentu, aż pięknie się zrumienią (trwa to kilka minut z każdej strony, ale trzeba pilnować, bo wiadomo, jak to bywa z olejem ;) ). Wystudzone pączki maczamy w wcześniej przygotowanym lukrze i odstawiamy do zastygnięcia. Najlepsze są na drugi dzień po zrobieniu. :)
O rety, ale smakowicie wyglądają :) Dodaję do ulubionych, na pewno zrobię :-) No to narobiłaś mi smaka :)
OdpowiedzUsuńPolecam je zrobić! Pycha, pycha i jeszcze raz pycha!! :D
Usuńwyglądają pysznie, aczkolwiek nie jadam pączków ;)
OdpowiedzUsuńja generalnie też, ale w Tłusty Czwartek nie mogłam się oprzeć jednemu z nadzieniem adwokatowym *.* no i jednemu gniazdku, żeby nie było że robiłam a nie jem. :D
UsuńDaj mi te pączki *.* wyślij pocztą, jakkolwiek, ale ja chcę je mieć <3 Wyglądają genialnie <3
OdpowiedzUsuńOluś, zrób sobie :* taki geniusz kulinarny jak Ty da na pewno radę. :)
Usuńtyle słodkich grzeszków < 3
OdpowiedzUsuńcentymetrów nie liczymy w Tłusty Czwartek <3
UsuńUwielbiam gniazdka ! Bardziej niż tradycyjne pączki
OdpowiedzUsuńoj tak :) najlepsze są na drugi dzień po upieczeniu :)
UsuńAle pyszności! Czemu zawsze trafiam na takie przepisy akurat na diecie? :)
OdpowiedzUsuńno patrz, zrządzenie losu! ja trafiam na recenzje ciekawych kosmetyków zawsze wtedy, gdy w portfelu mam ostatnie 10zł :D
Usuńnigdy nie robiłam takich słodkości ale bardzo lubię jeść
OdpowiedzUsuńpolecam spróbować!
Usuńnie dość, że pyszne to jeszcze ta satysfakcja, że samemu się zrobiło :)
Ale apetycznie wyglądają! Bardzo lubię gniazdka i chętnie bym je zrobiła ale obawiam się że mi nie wyjdą
OdpowiedzUsuńjeśli mi wyszły - to naprawdę bez obaw, Tobie wyjdą na pewno!
Usuńa jak zrobisz daj znać i podeślij linka o ile wstawisz na bloga:))